Youtuber Budda wraz ze współpracownikami aresztowany przez CBŚP
To był szok dla fanów i fanek youtubera Buddy. W poniedziałek, 14 października Centralne Biuro Śledcze Policji przeprowadziło wielką akcję, podczas której aresztowano influencera, jego partnerkę Aleksandrę K., znaną jako Grażynka oraz ośmiu ich współpracowników. Grupie postawiono zarzuty dotyczące kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem miało być popełnianie przestępstw karno-skarbowych, związanych z organizowaniem uczestnictwa w grach losowych, wystawianiem nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT oraz praniem brudnych pieniędzy.
Aresztowanie Buddy wywołało szok w polskim społeczeństwie. Dotychczas kreował się on na osobę, która odcina się od toksycznego środowiska influencerów i wielokrotnie podkreślał, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. To także miało przeważyć na jego decyzji o zakończeniu działalności w mediach społecznościowych i w serwisie YouTube. Niestety, od czasu jego aresztowania na jaw wychodzą niewygodne szczegóły z jego przeszłości. Brat Buddy wyznał, że wbrew kreowanej przez niego narracji, to on odciął się od rodziny, a nie rodzina od niego. Ponadto pojawiły się wobec niego oskarżenia o charity washing, czyli wykorzystywanie akcji charytatywnych w celu osiągnięcia wymiernych korzyści w postaci promocji własnego wizerunku.
Buddzie grozi nawet 20 lat więzienia
Sprawa Buddy przyciąga uwagę całej Polski. W grze pojawiły się także pierwsze nazwiska potencjalnych obrońców. Jest duże prawdopodobieństwo, że przed sądem mogą reprezentować go mec. Roman Giertych bądź mec. Jacek Dubois. Na razie jednak żaden z nich oficjalnie nie potwierdził ten informacji, Dubois przyznał tylko, że prowadzi rozmowy w tej sprawie. Nie da się ukryć, że aresztowanie Buddy, a w następnie jego proces może być niezwykle trudny i skomplikowany, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że influencer wciąż ma oddane grono fanów i fanek, które stoją za nim murem.
Sama sprawa Buddy jest skomplikowana, a oskarżenia bardzo poważne. Pierwotnie mówiło się o tym, że grozi mu nawet 10 lat więzienia. Obecnie wszelkie analizy ekspertów wskazują, że ze względu liczbę zarzutów oraz ich wagę, to może być nawet 20 lat pozbawienia wolności. Problematyczny jest zwłaszcza, jak przekazała prokuratura, "zarzut prania brudnych pieniędzy związany jest z tworzeniem pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywaniem pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem, celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia tych środków i przekazywania ich poza granice kraju. Łączna suma pieniędzy znajdujących się w obrocie stanowiła kwotę ponad 126 mln zł".