Limanowa. Strzelnica zamieniła życie mieszkańców ulicy Młyńskiej w koszmar
Mieszkańcy ulicy Młyńskiej w Limanowej, będącej rekreacyjną częścią miasta, od lipca ubiegłego roku przeżywają piekło. Powodem jest wybudowana w odległości 120 metrów od ich domów strzelnica. Miejscowi boją się wychodzić z domów, a nawet podchodzić do okien, bo nad ich głowami przelatują pociski. Skarżą się przy tym na huk trwający w ciągu dnia nawet przez kilkanaście godzin. Sprawę postanowili nagłośnić dziennikarze programu „Uwaga! TVN”.
– Bywa, że strzelają codziennie. Bywa, że trzy razy w tygodniu. Strzelają też w weekendy. Jak przychodzę do domu i cokolwiek strzeli, to już się denerwuję, podrywa mnie. Reaguję na to bardzo nerwowo – powiedziała dziennikarzom „Uwaga! TVN” Stanisława Grys, mieszkająca w sąsiedztwie strzelnicy.
– Codziennie żyję w stresie. Jak wychodzę z domu, to mówię żonie, że jakby strzelali, a oni będą na zewnątrz, to żeby wracali do domu – opisuje życie w pobliżu strzelnicy Jakub Ryś, mieszkaniec Limanowej.
Mieszkańcy ulicy Młyńskiej zwracają uwagę, że co rusz przelatują obok nich rykoszety. Dziennikarze postanowili odtworzyć jedno z nagrań sędziemu strzelectwa sportowego, będącemu specjalistą w zakresie analizowania bezpieczeństwa na strzelnicach.
– To rykoszet. To na pewno był dźwięk po przelatującym pocisku, na 100 proc. – powiedział Eugeniusz Gniecki, klasyfikator Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego.
Jego zdaniem taki pocisk może być niebezpieczny dla mieszkańców. Zapytany, czy może wyrządzić krzywdę, odpowiada twierdząco.
– Oczywiście. Zależy z jakiej broni został wystrzelony. I Z jakiej broni i jaką ma energię. To może zrobić bardzo dużą krzywdę. Nawet do odległości kilkuset metrów – ocenia Eugeniusz Gniecki.
Według eksperta pocisk wystrzelony z odległości 150 metrów może nawet zabić.
– Z takiej odległości, jak trafi w odpowiednie organy, to zabije – twierdzi sędzia strzelectwa sportowego.
Właściciel strzelnicy, który jest pracownikiem urzędu miasta, twierdzi, że rykoszety są jedynie wymysłem zrażonych do obiektu mieszkańców. Twierdzi, że strzelnica nie stanowi zagrożenia dla osób, które mieszkają w jej sąsiedztwie. Ponadto powiedział, że otrzymał pozwolenie na jej budowę, a także pozwolenie na użytkowanie.
Dziennikarzom udało się skontaktować z burmistrzem Limanowej Władysławem Biedą, który mógłby skontrolować działalność strzelnicy, gdyż znajduje się ona na terenie wynajmowanym od urzędu, a jej właścicielem jest pracownik magistratu. Samorządowiec poinformował, że przekazał sprawę do starostwa, a stamtąd trafiła do prokuratury. Natomiast mieszkańcy ulicy Młyńskiej chcą całkowitego zamknięcia obiektu.