To wina wiosennych przymrozków, które uszkodziły zbiory. W gminie Łącko koło Nowego Sącza poszkodowanych może być nawet 200 sadowników.
-Dla zobrazowania powiem, że około 300 gospodarstw w gminie Łącko to są sadownicy, którzy żyją z sadów. Dlatego problem jest poważny. Gmina ma ograniczone możliwości pomocowe, ale to, co będziemy mogli zrobić, to zrobimy – mówi Jana Dziedzina wójt gminy Łącko.
Na terenie gminy Łącko są takie miejsca, gdzie przez przymrozki, zbiory jabłek mogą być nawet o 80-90 procent mniejsze. Swoje starty liczy między innymi sadownik Krzysztof Kurzeja.
-Na oko widać, że nie jest uszkodzony, ale jak owoc otworzymy, to widać, że jest przemrożony. Dla konsumenta ten rok na pewno będzie trudny. Ceny na pewno będą wyższe w sklepach - mówi Krzysztof Kurzeja.
Jabłek z Łącka będzie, nie tylko miej, ale te, które uda się uratować będą też gorszej jakości.
-Szczególnie duże straty są w tych gatunkach, które kwitły wcześniej. Mróz nie był duży, bo w granicach od minus 2 do minus 5, ale długotrwały. Dlatego straty są takie duże - mówi Jan Golonka prezes Grupy Producenckiej "Owoc Łącki".
Jakie dokładnie będą straty w sadach i jakie będą zbiory jabłek, to okaże się w połowie czerwca.