Jeżeli nie będzie zgody na otwarcie turystycznych biznesów w najbliższych dniach, to później zimowych strat już nie uda się odrobić. To dla całej branży będzie oznaczało katastrofę. Najgorsza jest niepewność.
Czekamy na konkretne decyzje. Jasno powinno się powiedzieć. Albo zamykamy wszystko do końca sezonu, albo nie. Wtedy ludzie będą wiedzieli, co mają dalej robić. Jeżeli byłaby zgoda na otwarcie hoteli i stoków, jesteśmy w stanie tę gospodarkę turystyczną jakoś odbudowywać - mówi Jan Golba burmistrz Muszyny, a zarazem prezes Zarządu Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych.
Straty cały czas liczą właściciele stoków narciarskich. Mimo że w tym sezonie zima dopisała i warunki są idealne, to zarabiać nie można, bo stoki od wielu tygodni są zamknięte. Dla wielu stacji ten sezon jest już stracony.
W zasadzie to już jest praktycznie po sezonie. W grudniu jeździliśmy kilka dni i na tym koniec. Jeżeli byłoby zielone światło, to może 15-25 dni jeszcze uda się uratować – mówi Maciej Szymański członek zarządu stacji Słotwiny Arena w Krynicy Zdroju.
Na zielne światło czekają nie tylko stacje narciarskie, ale też hotele, puby, restauracje i cały biznes, który z turystyki żyje.
My dłużej już na pewno nie wytrzymamy. To już nie jest wołanie o pomoc, to już głos rozpaczy - dodaje Bogdan Kałucki prezes Krynickiej Organizacji Turystycznej.
Do tej pory rząd zgodził się na otwarcie galerii handlowych, muzeów czy galerii sztuki. Hotele i stoki narciarskie nadal są zamknięte. W tym tygodniu rząd ma ogłosić kolejne zmiany. Nieoficjalnie mówi się, że w połowie miesiąca będą mgły ruszyć hotele. Otwarte mają też być korty tenisowe, ślizgawki czy małe boiska sportowe. O stokach na razie nikt nic nie wspomina.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]