Wirusy zombie coraz bliżej aktywowania. Nowa pandemia przyjdzie do nas z północy?
Wieczna lub wieloletnia zmarzlina to obszar, na którym przez minimum dwa lata utrzymuje się temperatura poniżej zera - niezależnie od pół roku. Na Ziemi występuje ona m.in. na Alasce (80 proc. jej powierzchni), w północnej części Kanady, na Syberii (65 proc. jej powierzchni). Wieloletnia zmarzlina w ostatnich latach przechodzi jednak dużą metamorfozę. Wszystko przez podnoszenie się średniej temperatury Ziemi. Naukowcy zwracają uwagę, że lód zaczyna się topić, a przez to znacznie podnosi się poziom wody na naszej planecie. To w przyszłości istotnie wpłynie na linie brzegowe kontynentów. Co więcej, uczeni podkreślają, że grozi nam jeszcze jedna rzecz.
Mowa o nowe pandemii, która może nadejść właśnie z północy. Jak zaznaczają naukowcy, wieloletnia zmarzlina ma idealne warunki do przechowywania materiału biologicznego. W tym także wirusów.
Obecnie analizy zagrożeń pandemicznych skupiają się na chorobach, które mogą pojawić się na południu globu i stamtąd rozprzestrzenić na północ – zauważa Jean-Michel Clavierie. – Natomiast bardzo mało uwagi poświęca się wybuchowi pandemii, do którego może dojść w północnych rejonach Ziemi. Moim zdaniem to niedopatrzenie. Są tam wirusy, które mogą zaatakować ludzi i spowodować nową epidemię – uważa badacz cytowany przez National Geographic.
Naukowiec już w 2014 roku wyizolował żywe wirusy w syberyjskiej wieloletniej zmarzlinie. Te pochodziły sprzed 30 tys. lat i miały zaatakować współczesne ameby. Rok temu odkryto kolejny szczep wirusów (tym razem sprzed 48 tys. lat), który również potrafił zainfekować żywe kultury komórkowe. Jak podkreśla Clavierie, choć tamte wirusy nie stanowiły zagrożenia dla ludzi, nie oznacza, że inne znajdujące się w zmarzlinie takie nie będą. Podkreśla także, że ocieplenie klimatu spowoduje większy ruch morski np. w regionie Syberii. A prace wydobywcze, uwolnią duże ilości patogenów. Te przenosząc się na pracujące tam osoby, mogą spowodować rozwój kolejnej pandemii.