Koniec marzeń o stacji narciarskiej w Szczawniku. Burmistrz Muszyny jest rozczarowany
Decyzja RDOŚ wywołała ogromne rozczarowanie i gniew władz Muszyny. Burmistrz Jan Golba nie kryje emocji, wskazując, że inwestycja była dla regionu żyjącego z turystyki i lecznictwa ogromną szansą.
– Dyrektor RDOŚ nie pozwolił na realizację kompleksu narciarskiego, mimo że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego na to zezwala. To miejsce miało już wcześniej wyciągi narciarskie. Jak to mamy rozumieć? Jeśli państwo rezygnuje z inwestycji za ponad 100 mln zł w regionie, który żyje wyłącznie z lecznictwa i turystyki, to oznacza, że stać nas na luksus stagnacji. To koszmarna decyzja – stwierdził w rozmowie z PAP burmistrz Muszyny Jan Golba.
Burmistrz podkreśla, że projekt miał być przykładem zrównoważonego rozwoju, a inwestor – Polskie Koleje Linowe – zamierzał zagospodarować tylko część zakupionego terenu. Stacja miała dać pracę i perspektywy młodym ludziom.
– To była szansa dla młodych ludzi, by nie wyjeżdżali za granicę. Stacja narciarska to nie tylko wyciągi – to praca, usługi, nadzieja na przyszłość – zaznaczył Golba.
– Tymczasem RDOŚ tworzy kolejne otuliny rezerwatów tam, gdzie już są budynki, a inwestorzy, w tym hotelarze, nie mogą nic zrobić. To jest jakiś absurd ochrony przyrody, który działa przeciwko ludziom – dodaje.

Rysie i wilki ważniejsze niż narty
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska swoje stanowisko opiera na twardych danych. Przeprowadzona roczna inwentaryzacja przyrodnicza wykazała, że teren planowanej inwestycji to kluczowe siedlisko dla rysia i wilka oraz ważny korytarz migracyjny dla dużych drapieżników. Odnotowano tam m.in. obecność samicy rysia z młodymi oraz 45 śladów tych chronionych zwierząt.
Zdaniem RDOŚ, budowa całorocznego ośrodka turystycznego na taką skalę doprowadziłaby do bezpowrotnej utraty siedlisk i stworzenia bariery w korytarzu ekologicznym, co miałoby „znacząco negatywny wpływ na obszar Natura 2000”. Urzędnicy podkreślili, że choć brali pod uwagę argumenty gospodarcze, to „korzyści jakie mogłaby przynieść planowana inwestycja w zaproponowanym zakresie i skali są nieporównywalne do strat jakie w wyniku jej realizacji poniesie środowisko przyrodnicze”.
Polecany artykuł:
Nie będzie kompromisu?
RDOŚ zaznaczyła, że planowana inwestycja nie była jedynie „reaktywacją dawnego ośrodka”, lecz jego znaczącą rozbudową. Inwestor sam miał uznać mniejszy wariant projektu za nierentowny i nie przedstawił propozycji kompromisowej, która mogłaby otworzyć drogę do dalszych rozmów.
Dla lokalnej społeczności i samorządu to koniec wieloletnich starań.
– Mieszkańcy szykowali się na tę inwestycję od lat. Plan miejscowy, przygotowania, sprzedaż terenu, rozmowy – to wszystko poszło na marne. A wilki mamy już wszędzie – stwierdził burmistrz Golba.
– My nie mamy przemysłu, nie mamy deweloperów. Mamy tylko turystykę. I nie możemy z niej korzystać, bo reżim ochrony środowiska nas blokuje – podsumował.
Inwestor, Grupa PKL, na razie nie komentuje sprawy.