Usiłowanie gwałtu na 13-latce w Rabce-Zdrój. Sprawca pozostanie w areszcie
W połowie lutego cały kraj żył sprawą napastnika z Rabki-Zdrój, który brutalnie pobił i usiłował zgwałcić 13-latkę, ale spłoszony przez świadków uciekł z miejsca zdarzenia. Policja zdecydowała się wówczas opublikować wizerunek mężczyzny i dzięki temu jeszcze tego samego dnia 20-latek został zatrzymany. Podejrzany nie przyznał się do winy i po usłyszeniu zarzutów, za które grozi kara pozbawienia wolności od pięciu lat albo dożywocie, wyszedł na wolność. Było to możliwe, ponieważ Sąd Rejonowy w Nowym Targu, który zastosował tymczasowe aresztowanie na dwa miesiące, zastrzegł, że oskarżony będzie mógł opuścić areszt po wpłacie poręczenia w wysokości 50 tysięcy złotych.
Prokuratura złożyła wówczas odwołanie od decyzji sądu. W poniedziałek, 3 marca Sąd Okręgowy w Nowym Sączu rozpatrzył to zażalenie i postanowił o ponownym aresztowaniu 20-latka, co z kolei spowodowało złożenie kolejnego zażalenia, tym razem przez obrońcę oskarżonego. Posiedzenie w tej sprawie odbyło się 19 marca. W środę sąd utrzymał wcześniejszy wyrok:
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, rozpoznając w dniu dzisiejszym zażalenie obrońcy podejrzanego na wcześniejsze postanowienie sądu, w przedmiocie tymczasowego aresztowania zaskarżone postanowienie utrzymał w mocy, a więc na chwilę obecną postanowienie Sądu Okręgowego, które zmieniało środek zapobiegawczy w stosunku do podejrzanego na tymczasowy areszt, jest prawomocne i podlega wykonaniu. Dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania przygotowawczego na tym etapie w ocenie Sądu zachodzi bowiem konieczność izolacji podejrzanego i na chwilę obecną ten najsurowszy środek jest stosowany - powiedział reporterowi ESKA Paweł Gnutek, przewodniczący II Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Nie jest zaskoczeniem, że mecenas Artur Latawiec reprezentujący Filipa W. nie zgadza się z postanowieniem sądu dotyczącym utrzymania decyzji o tymczasowym areszcie jego klienta:
Nie mam zwyczaju oceniania sądu w mediach i decyzji, ale w tej sprawie nie sposób uciec od stwierdzenia albo domniemania, że media, a w zasadzie opinia publiczna, wydały już wyrok, przypominają mi się czasy trochę Ameryki Południowej, Stanów Zjednoczonych ponad 100 lat temu, kiedy te lincze odbywały się bez materiału dowodowego. Materiał dowodowy na dzisiejszy moim zdaniem nie wskazuje na usiłowania popełnienia gwałtu przez mojego klienta. Oczywiście będziemy wszelkie dowody za i przeciw przeprowadzać w trakcie postępowania, które będzie się toczyło przed sądem, już po wniesieniu aktu oskarżenia.
Prawnik w rozmowie z reporterem ESKI podkreślał, że środki zapobiegawcze nie mogą być karą i wskazał, że izolacja przy "tak dużym poręczeniu" jest bezcelowa. Podkreślił także, że jego klient wyjechał z Rabki po opuszczeniu aresztu oraz odniósł się do miejsca zdarzenia:
Nie ma absolutnie żadnej przesłanki, że mój klient będzie utrudniał postępowanie, wpływał na treść zeznań jakichś świadków, bądź w jakikolwiek sposób starał się wpłynąć na przebieg tego postępowania. Ja niestety jestem związany tajemnicą, to postępowanie toczy się z włączeniem jawności. Nie mogę ujawnić ani treści zeznań, ani również treści wyjaśnień mojego klienta. Jednak Państwo pewnie byliście na miejscu, oglądaliście je. Ani z logiki myślenia, ani z doświadczenia życiowego, nie jest to miejsce, gdzie młody człowiek chciałby dokonać jakiegoś czynu, nazwijmy to aktu miłości bądź temu podobnego. A mówiąc procesowo: usiłować zgwałcić. Tą ścieżką przechodzi cała masa ludzi. Proszę zwrócić uwagę, że podejrzany zamieszkiwał tuż obok. Nie jest to miejsce, które wydaje się jakkolwiek prawdopodobne do popełnienia takiego czynu. Owszem, pomiędzy tą młodą dziewczyną a moim klientem doszło do jakiejś szamotaniny i sąd będzie rozstrzygał dlaczego - mówił prawnik oskarżonego.
